wtorek, 17 lutego 2009

Durczok, Lis, Kaczyński, Niesiołowski i nasze emocje

Pan Kamil Durczok stał się dla nas źródłem wesołości, pozwalając się sfilmować przy pracy. Nie przebił moim zdaniem Tomasza Lisa, który uraczył nas jakiś czas temu jeszcze dłuższym potokiem błota wylewanego na współpracowników. Nie dziwi mnie to ani nie gorszy, wolę co prawda ludzi kulturalnych, ale pogodziłem się z tym, że takich jest mało na świeczniku. Ale przecież pan Kamil uważa się za kogoś wyrastającego ponad poziom przeciętny, nie chciał stawać w szranki o nagrodę medialną razem z Kasią Cichopek - kimże ona jest przy nim ! Bez urazy ...

Wczoraj mogliśmy obejrzeć Tomasza Lisa w rozmowie na temat pana Czumy, a potem na innym kanale telewizyjnym pana Pospieszalskiego w dyskusji o eutanazji. I tu i tam widziałem gotujące się emocje (pogardę i wściekłość u Niesiołowskiego, gniew u Kaczyńskiego, pogardę i wściekłość u pana profesora bioetyka, którego nazwiska nie zapamiętałem - przepraszam). W ogóle wszędzie pełno obrażania, dokuczliwych złośliwości i jadu. Lis stale wyciąga jakieś stare nagrania z Kaczyńskim, aby ludziom pokazać, jak agresywne są Kaczory. Nie udała mu się jednak prowokacja, kiedy gościł Kaczyńskiego u siebie - chociaż zaprezentował mu filmik z Marcinkiewiczem, nie usłyszał nic poza zapewnieniami o dobrej woli. Prezes Kaczyński zmienił front i hamuje agresję, choć pewnie mu ciężko. Za to tydzień później, Lis razem z nowym gościem wspólnie szydzili z nieobecnego prezesa bez umiaru. Uśmiechali się pogardliwie pod nosem wymieniając porozumiewawcze spojrzenia wspominając jego wpadki i litując nad jego poziomem.

U Pospieszalskiego goście byli spokojni i opanowani, oprócz pana Profesora, którego nazwiska nie pamiętam - wojującego ateisty, który bardzo się sam zdenerwował z tego powodu, że połowa ludzkości wierzy w duszę. Odniosłem wrażenie, że złościł się po prostu dlatego, że nie okazano mu należnego respektu - pani redaktor, z którą rozmawiał, ośmieliła się go krytykować. Upomniał ją, że winna mu szacunek, jako, że jest PROFESOREM. Pani redaktor też była mocno zdenerwowana.

Wszystko to nastraja mnie dość smutno - światem nie rządzi wcale rozum, wbrew temu, co się nam wmawia. Rządzą nimi EMOCJE wywoływane przez media - czytaj - MANIPULACJA. Na szczęście chyba nie zawsze skuteczna - drugie na szczęście - zdecentralizowana ... Kto wywoła odpowiednie emocje w odpowiednim kontekscie, przeciąga wyborcę (czytelnika? konsumenta?) na swoją stronę. Ludzie tacy jak Lis próbują to robić zawodowo, politycy - też, ale mam nadzieję, że przynajmniej ci, którym wierzę, robią to dla słusznych celów.

Brak komentarzy: